Po lekkiej przerwie wracamy do wpisów. Nie była może jakaś długa, ale nie należy wypadać z formy. Przejdźmy do naszych stałych elementów. Dotarła do mnie wielka paczka i jest co oglądać. Nie, to mało powiedziane. Jestem zawalony seriami do oglądnięcia i zrecenzowania wam. Tak, teraz to brzmi bardziej sensownie. Aktualnie czekam tylko na jakieś pre-ordery lub kampanie KS, ale pewnie się to zmieni niebawem. Czas na nowinki wydawnicze. Wiele tego nie ma, ale… Cinedigm ogłosiło pre-order RWBY Volume 6 (BD). Na sklepie Anime Ltd ruszył pre-order Castlevania Season 1 Collector’s Edition (BD) oraz ogłosili wydanie w przyszłości Kokkoku. Castlevania to serial inspirowany grą o tym samym tytule, który przypomina anime, ale nim nie jest. Wielu nawet potrafiło się pomylić w tej kwestii. W każdym razie nawet się zastanawiam nad zakupem. Przejdźmy do części głównej.
Dzisiejszym gościem honorowym jest Mobile Suit Gundam the Origin I – IV Collectors Edition od Anime Ltd. Zaraz, chwila, przecież masz boxy limitowane z Japonii? Ktoś pewnie spyta. Tak, wszystko się zgadza. Jakiś tam czas temu Anime Ltd wypuściło na rynek wspomnianą tutaj pozycję. Bardzo mi się spodobało jej wydanie, a nie ukrywam, Gundam i ta seria są bliskie mojemu sercu (ale tekst, czad). W każdym razie czas mijał, a ja trochę się zastanawiałem z różnych powodów, czy sobie nie nabyć. Główne to: lekko poprawione napisy (i dodane tłumaczenia piosenek), ładnie wydany box, który pasuje wizerunkowo do reszty kolekcji Gundama od Anime Ltd,. i dobra cena. Pewnego dnia okazało się, że produkt ten jest już wyprzedany. Przepadł na wszystkich sklepach, a ja go trafiłem w jakiejś śmiesznej cenie – niewiele myśląc, nabyłem sobie. W ten sposób stałem się posiadaczem tej pozycji. Może trochę o tym, czym właściwie jest ta seria. Gundam: The Origin to prequel wszystkich Gundamów z podcyklu określanego Universal Century. Fabularny wstęp do serii telewizyjnej z roku 1979, koncentrujący się na historii Casvala i Artesii, ale pokazujący także wydarzenia, które doprowadziły do Jednorocznej Wojny. Dodatkowo zawierający mnóstwo smaczków dla najwierniejszych fanów cyklu. Omawiana tutaj pozycja mieście pierwsze cztery odcinki (filmy?) z serii. Podejrzewam, że pojawi się kiedyś pakiet ostatnich dwóch, który niedawno został ogłoszony w USA. Jest to pozycja bardzo udana moim zdaniem i przypominająca (nie tylko ze względu na starych bohaterów) najlepsze czasy tego cyklu. Oczywiście mamy tutaj nową grafikę, która zdecydowanie nie odbiega od aktualnych standardów oraz walki między mobilami przypominające chwilami Code Geass, ale czuć tutaj mimo wszystko powiew tamtych lat. Czy to w prowadzeniu fabuły, wielowątkowości czy samej atmosferze, która tutaj panuje. Spotkałem się wprawdzie z opinią, że w tej serii Char uchodzi za bohatera o niemal boskiej mocy – daleko odbiegającej od reszty ekipy. Tak, można to uznać za trochę przesadę, ale szczerze powiedziawszy, w ogóle mi to nie przeszkadzało. Delektowałem się seansem pełnym akcji, przedstawianiem znaczących wydarzeń dla historii znanych z cyklu, które były przedstawione do tej pory tylko we fragmentach oraz samą w sobie wciągającą fabułą. Zdecydowanie polecam i to nie tylko fanom Gundama. Trochę o detalach. Jak wspominałem wcześniej, napisy są nawet trochę lepsze od tych z wydania Japońskiego, a jakość obrazu tylko minimalnie gorsza. Jeśli ktoś nie nabył sobie oryginalnych boxów, może śmiało brać tę pozycję. Inna sprawa, że jest już wyprzedana. Czas na detale, jeśli chodzi o warstwę fizyczną.
Specyfika wydania:
Języki: japoński, angielski Dźwięk: DTS-HD MA 5.1 & LPCM 2.0 (japoński), DTS-HD MA 5.1 & LPCM 2.0 (angielski) Rozdzielczość: 1080p HD Format obrazu: 16:9 Region: B Napisy: angielskie, francuskie Dyski: 2xBD
Lista odcinków z wydania:
1. Blue-Eyed Casval 2. Artesia`s Sorrow 3. Dawn of Rebellion 4. Eve of Destiny
Jak wspominałem, wydanie prezentuje się bardzo ładnie. Mamy tutaj dosyć typowe wydanie dla Anime Ltd, co znaczy mniej więcej tyle, że jest wykonane niezwykle gustownie. Na przedniej i tylnej stronie wydawca sprezentował nam dosyć powszechnie znane grafiki promocyjne.
W środku otrzymujemy dwa opakowania typu BD-case i pocztówki (grafiki), ale wszystko po kolei. Każdy ze wspomnianych BD-casów ma po jednej płycie z odcinkami. Wydawca umieszczał po dwa filmy na dysku. W związku z tym dał nam dwustronne okładki do tych produkcji, by można było sobie je dowolnie przekładać. Świetne rozwiązanie.
Odwrócona okładka, czyli tym razem do drugiego filmu.
Tutaj widok na pierwszy dysk z dwoma odcinkami.
Okładka od BD-casu drugiej płyty, czyli trzeciego filmu.
Tutaj odwrócona okładka od tego opakowania, czyli od czwartego filmu.
Tutaj widok na drugi dysk z dwoma odcinkami.
W formie dodatku (chociaż mona narzekać na brak książeczki) wydawca dorzucił nam cztery pocztówki, które były również w wydaniu oryginalnym. Są bardzo ładne, więc to miły gest. Ciekawostka, w wydaniu USA mamy dwie płyty w pojedynczym BD-case – tamtejsi fani zazdroszczą nam ładniejszych wydań, ale mają zdecydowanie więcej pozycji już dostępnych. Coś za coś, ktoś by powiedział.
Podsumowanie: Świetne wydanie pierwszych czterech odcinków kultowej serii z uniwersum Gundama. Zdecydowanie warto sobie nabyć, chociaż aktualnie może to być bardzo kłopotliwe – towar wyprzedany. Pozostaje czatowanie po aukcjach internetowych. Wydaje mi się, że Anime Ltd może kiedyś wydać wydanie zbiorcze tej serii – wszystkie sześć filmów, ale na to raczej trochę poczekamy. Niebawem ma ruszyć serialowa wersja tej produkcji – ciekawostką pozostaje, czy będą jakieś zmiany. To tyle na dzisiaj, miłego.
Mamy tutaj spore opóźnienia, które wynikają z moich nadgodzin w pracy. Człowiek wraca zmęczony i nie ma chęci na pisanie dla was postów. Wybaczcie. Dodatkowo mam planowaną dłuższą delegację i trudno mi ocenić, czy w jej trakcie będzie czas na wpisy dla was. Ale będę się starał i zabiorę fotki. Przechodząc do tematów przyziemnych, czas na nowinki wydawnicze. Nazbierało się tego trochę, więc lecimy. Od Funimation mamy: Cardcaptor Sakura: Clear Card Part 1 (Blu-ray), Ace Attorney Season 1 (Blu-ray), Teasing Master Takagi-San (Blu-ray), Touken Ranbu: Hanamaru Season 2 (Blu-ray/DVD), GARO -VANISHING LINE- Part 2 (Blu-ray/DVD), Hina Logic from Luck & Logic (Blu-ray/DVD), Love Live! Sunshine!! Season 2 (Blu-ray/DVD – Limited Edition). Od Sentai natomiast: My Girlfriend is Shobitch (Blu-ray), Parasyte -the maxim- (Blu-ray – komplet), Just Because! (Blu-ray), Kino’s Journey (SD Blu-ray). Obrodziło jawnie nam tutaj. Parę fajnych serii tutaj widać, ale część ma potencjał w wydaniu UK (lub już jest zapowiedziane). Kino’s Journey byłoby pewniakiem, ale mam stare wydanie DVD. Trudno na chwilę obecną ocenić, jak im to wyjdzie. Trzeba czekać. Jeśli chodzi o moje zakupy, to coś tam podochodziło. Przyszły dwie paczuszki oraz zamówiłem sobie pewne dosyć stare, polskie wydawnictwo. Muszę je jutro odebrać z paczkomatu, bo dzisiaj nie miałem kiedy. Nie lada gratka za dobrą cenę. Czas na część główną.
Dzisiejszym gościem honorowym jest kolekcjonerskie wydanie ostatniej części serii Gundam Origin. Trochę mi zeszło, zanim zakupiłem to cacko. Pamiętam, że miałem brać właściwie na premierę, ale coś mnie skutecznie odciągnęło. Potem pojawiały się inne wydatki i tak zakup się przesuwał. Dosyć niedawno zdałem sobie sprawę, że jeszcze tego cacka nie mam i się okazuje, że jest właściwie wyprzedany. Uśmiechnął się do mnie los, bo znalazłem go na cd.japan po zaniżonej cenie, ale z podpisem „lekko uszkodzony”. Uradowany kupiłem i sobie pomyślałem, małe uszkodzenie, a połowę taniej. Wiecie co? Nie wiem, co tu jest uszkodzone. Gapiłem się na każdy element jak głupi i nic nie dojrzałem. Jak to mawiają na dzielni „deal roku”. Kolejną dobrą nowiną jest fakt, że jest to edycja z pre-orderu, czyli z dodaną grafiką. Jakby tego farta jeszcze było mało. W sumie już kiedyś opisywałem wam jedną część tego cyklu (piątą, jeśli chodzi o ścisłość), ale nie wspomniałem, czym to właściwie jest. Wypadałoby tę kwestię naprostować. Gundam: The Origin jest prequelem wszystkich Gundamów z podcyklu określanego Universal Century. Fabularny wstęp do serii telewizyjnej z roku 1979, koncentrujący się na historii Casvala i Artesii, ale pokazujący także wydarzenia, które doprowadziły do Jednorocznej Wojny. Dodatkowo zawierający mnóstwo smaczków dla najwierniejszych fanów cyklu. Mamy więc okazję poznać jeszcze żywego niesławnego Deikuna i towarzyszyć mu w trakcie wiekopomnego przemówienia, w którym miał zamiar ogłosić niepodległość kolonii Side 3. Obserwujemy dorastanie przyszłego Czerwonej Komety, możemy też przyjrzeć się wydarzeniom, które sprawiły, że Artesia stała się tak twardą kobietą. Dzięki wydłużeniu cyklu, czyli dodaniu części V-VI, śledzimy również losy Amuro i reszty jego szkolnych kolegów czy koleżanek. Wszystko zrealizowane z pomysłem, bardzo efektownie i ze świetnym soundtrackiem. Kapitalny scenariusz genialnie zrealizowany. Nie jest to może cykl idealny, są jakieś gorsze momenty, ale i tak jest to coś naprawdę dobrego. Co ciekawe, przynajmniej moim zdaniem, spodoba się zarówno starym fanom, jak i nowym. Starzy docenią za kapitalne watki i zobaczenie scen, o których była tylko mowa, a nowi docenią za świetną realizację, grafikę i dynamikę. Wszyscy zadowoleni, że tak to ujmę. Wracajmy na ziemię, znaczy się do opisu wydania. Recenzuje wam tutaj kolekcjonerską edycję japońską, która cechuje się świetną jakością obrazu, dźwięku czy napisów. Trudno znaleźć jakąś wtopę na tych polach. Dodatkowo jesteśmy wręcz zasypani dodatkami fizycznymi. Przy każdej części jest ich więcej i aż strach pomyśleć, co bym dostał przy dziesiątej (śmiech). Przejdźmy do detali.
Specyfika wydania: Języki: japoński, angielski, francuski, chiński Dźwięk: LPCM 5.1 japoński, angielski, francuski, chiński Rozdzielczość: 1080p HD Format obrazu: 16:9 Region: A, B, C Napisy: angielskie, francuskie, chińskie Dyski: 2xBD
Sam box jest schowany w karton tekturowy z podpisem Gundam Origin VI, ale nie trzymam tego wątpliwego gratisu, jeśli mam być szczery. W środku mamy właściwe pudło opakowane w folię zabezpieczającą przed otarciami oraz obi – z informacjami technicznymi (by nie psuły okładki zbędne napisy). Zaraz po otwarciu widzimy pierwszą książeczkę sporego formatu. Ja otrzymałem jeszcze art w folii, który był dodawany do pre-orderów. Tak, ten, o którym wspominałem.
W książeczce jest kilka szkiców na żółtych kartkach (specjalny papier) oraz kadr z filmu na folii, który możemy sobie „podkładać” pod inne tło.
Następnie dostajemy się do art-printu okładki, o którym wspominałem wcześniej.
Ma się wrażenie, że był rysowany. Odkładając na bok ten element, zobaczymy główne dania, czyli sam film w odpowiednim opakowaniu specjalnym (które można kupić osobno) oraz artbook pełen szkiców.
Okładka tego artbooku.
Jakieś 500 stron. Tutaj właśnie pojawia się pierwsza różnica, porównując do części piątej. Tam było „tylko” 400 stron.
W środku już film w pudełku BD-case (czyli edycja standardowa).
Chociaż tak naprawdę to nie „edycja standardowa”, bo specjalna. Czyli z dołączonym mini artbookiem. Poniżej tylna część.
W opakowaniu specjalnym mamy kolejny artbook. Tym razem pokazujący strony z mangi i porównujący je ze scenami z filmu. Fajna sprawa. Jego okładka.
Jego tylna część.
Coś ze środka, czyli wspomniane porównania.
W środku edycja standardowa (teraz już naprawdę).
Tylna część pudełka.
Płyty ze środka, a zarazem kolejna różnica w porównaniu do części piątej. Tutaj mamy dwie płyty. Na dodatkowym dysku wywiady, premiera filmu, praca w studiu i tym podobne. Masa materiału.
W niej kolejny artbook na jakieś 16 stron z opisami postaci czy okrętów z filmu.
Jak można się domyślić. Trochę tego jest. Wszystko na świetnym papierze.
Podsumowanie: To kapitalne wydanie, które ucieszy każdego kolekcjonera, a już na pewno fana Gundama. Prezentuje się fenomenalnie. Wypada tym lepiej, że dotyczy świetnych filmów, które osobiście widziałem po kilka razy i zawsze mnie bawiły. To bardzo dobre kino. Jedyną wadą tego wydania jest cena (ewentualnie miejsce na półce, gdy już jesteśmy wprawionym zdobywcą skarbów i zaczyna nam go brakować). Jest to dosyć droga rzecz. Sam zgarnąłem ją po taniości, jak wspominałem. Jeśli znacie kogoś z UK/Francji, to Anime Ltd tylko dla obywateli tamtych krajów sprowadzało po kosztach to wydawnictwo. Zawsze zostają wersje specjalne lub standardowe, które są sporo tańsze. Na razie nie ma zapowiedzi USA i UK ostatnich dwóch filmów. Podobno Japonia się nie zgadza. Podobnie było z pierwszymi czterema, ale w końcu się ugięli. Może i tutaj będzie podobnie za jakiś czas. To tyle na dzisiaj, miłego.
Na końcu, w formie bonusu, połączona okładka. Ostatnie dwa boxy mają w sumie wspólną grafikę. Wynika to z faktu, że część V koncentruje się na historii od strony Zeonu, a część VI od Strony Amuro i ekipy.
Wczoraj wspominałem, że druga część paczki będzie mocna. I co? Tak, moi mili, jest moc. Przyznam się, że się nie spodziewałem. Miałem sobie kupić trochę później ten box, gdy trochę stanieje. Początkowo chciałem go zdobyć po znajomości, ale się spóźniłem i mi trochę uciekł. Ale to już teraz nie ma znaczenia, bo jest w mojej kolekcji. Rzecz to dla mnie wyjątkowa, bo pierwszy film (tak, to kontynuacja Thunderbolt, która stała się sporym sukcesem. Pociągnięcie tematu dalej mnie specjalnie nie zdziwiło, bardziej ucieszyło, że nie trzeba było długo nań czekać) również mam w takiej edycji. Dostałem go jakiś rok temu. To kapitalna edycja. Zrobiona przez tę samą firmę, która wydaje Gundam: Origin. Jest napakowana dodatkami, świetnymi grafikami. Robi wrażenie. Co ciekawe, ta wypada jeszcze lepiej. Dlaczego? O tym za chwilę. Seria ta jest zaliczana, nazywając to trochę sarkastycznie, mroczną częścią Gundama. W tym znanym wszystkim cyklu (czy się go lubi czy nie, znać powinno) istnieje sporo serii wesołych lub przynajmniej względnie wesołych. Dobra, bo zaraz na mnie wskoczą obrońcy Gundama i będą mieli trochę racji. Cykl nigdy do wesołych nie należał (pomijamy tutaj pewne serie), ale w Thunderbolt jest bardzo ponuro. Tu nie ma wygranych i przegranych, wszyscy dostają w kość. Do tego dochodzi fakt, że jest kierowana raczej do starszego widza. Za podkład muzyczny mamy to „free jazz”, co tylko dodaje jej uroku. Zainteresowani? Ja myślę, bo to bardzo dobra rzecz. Gundam ogólnie w ostatnich latach przechodzi renesans. Powstają bardzo dobre serie, które zwyczajnie chce się oglądać. Wynika to też z odejścia od standardu. Zrobienia czegoś nowego, zamiast w kółko klepać serie o dzieciakach, które pilotują roboty. Wiem, brzmi to prześmiewczo, a pomysł nie jest zły przecież, ale zbyt często powtarzany (nie tylko w Gundamach). Dobra, rozgadałem się trochę jak zwykle nie na temat. To blog o wydaniach, a nie analizie postępu cyklu. Wybaczcie, ale zawsze mnie coś nachodzi na tego typu rozważania, gdy patrzę na jakiś wydanie i piszę wpis. Box jest w wersji japońskiej, ale podobnie jak w przypadku Origin, mamy tutaj angielskie napisy. Gdyby kogoś interesowało, film trwa 1h 29 min, więc raczej mamy parę dodatkowych scen. Ba, nawet audio takie jest (+ w kilku innych językach). Napisy są swoją drogą bardzo przyzwoite. Wydanie to jest dosyć drogie, ale występuje w kilku wersjach. Aktualnie brak normalnego wydania angielskiego, ale pewnie się pojawi jak w przypadku pierwszej serii Thunderbolt (filmu). Czymś się różniło? Tak, zdecydowanie. Były to, co ciekawe, zalety i wady. Do zalet można było zaliczyć jakieś dodatkowe napisy. Nie jestem pewien na 100%, ale były jakieś dodatkowe wstawki do opisu jakichś pomieszczeń, chyba słowa jakiejś piosenki + jakieś zdanie w którymś tam dialogu poprawili. Podobno wypadło to lepiej. Acha, chyba dubbing angielski był na nowo nagrywany. To były zalety, przejdźmy do wad. Amerykański wydawca przefiltrował obraz. Podobno to był wymóg narzucony przez Japonię. Tak, zdarzają się takie akcje. Ogólnie wygląda to gorzej na tym polu w USA. Moje wydanie prezentuje się fenomenalnie pod względem jakości obrazu czy dźwięku. To się aż chce oglądać. Dlatego zostanę przy swojej wersji. Nawiasem mówiąc, jeśli chodzi o Thunderbolt: Bandit Flower, film został wydany również w 4K. Nie widziałem screenów, a odtwarzacza w sumie i tak nie mam, więc jakoś mnie specjalnie nie ciągnie, ale coś czytałem, że trochę „pic na wodę”. Przejdźmy do opisu wydania.
Przy opisie wydania Origin 5 wspominałem o kartonie. Tutaj mamy coś podobnego i postanowiłem to wam pokazać. Powyższe pudełko daje wydawca, by zadbać o swoich fanów. Sam dodatkowo pakuje nasz box, by nie dotarł uszkodzony. Bardzo fajna inicjatywa (Anime Ltd raz też tak zrobiło, ale o tym innym razem). Przy okazji wspomnę, że w Japonii chyba najlepiej pakują takie rzeczy. Tam się dba o klienta.
A tutaj już nasz właściwy box. Jest nałożona na niego obwoluta z opisami. Fajnie, że ją zrobili (opaskę), bo możemy ją ściągnąć i zobaczyć grafiki w pełnej krasie. A jest na co popatrzeć.
Specyfika wydania: Języki: japoński, angielski Dźwięk: angielski (DTS-HD Master Audio 5.1ch), angielski (Linear DTS 2.0ch), japoński (DTS-HD Master Audio 5.1ch), japoński (Linear PCM 2.0ch) Rozdzielczość: 1080p HD Format obrazu: 16:9 Region: free Napisy: angielskie, japońskie, chińskie, koreańskie, francuskie Dyski: 2xBD
Tutaj obrazek z okładki po ściągnięciu wspomnianej opaski. Robi wrażenie. Nie ma co gadać.
Oczywiście na tylnej części też dali nam świetną grafikę. Swoją drogą box jest o jakieś 3 mm grubszy od sezonu pierwszego. A teraz prezentacja zawartości. Jest tego trochę. Ogólnie mamy tutaj (pomijając box i karton): cztery artbooki (do każdego OAV) ze szkicami (czarno-białe i papier jakby specjalnie do szkiców przeznaczony). Jeden ogólny artbook ze szkicami, grafikami koncepcyjnymi w kolorze, digipack z płytą specjalną oraz sam film.
Pierwszy artbook ze szkicami powyżej. Mamy wspomniane cztery takie artbooki ze szkicami. Każdy po 200 stron (no prawie, bo od OAV 7 ma koło 130 stron). Cztery artbooki, bo serial liczył sobie 4 OAV. Lubię patrzeć na takie rzeczy. Człowiek sobie trochę uzmysławia, jak wygląda proces produkcyjny.
Drugi artbook ze szkicami powyżej.
Trzeci artbook ze szkicami powyżej.
Czwarty artbook ze szkicami powyżej.
Przykładowe szkice powyżej.
Artbook z ogólnymi grafikami.
Prezentacja artbooka kolorowego. Masę grafik, pokazania nakładania kolorów, opisy odcinków, wywiady, prezentacja jakichś figurek czy mangi Thunderboltd. Papier śliski. Całość liczy sobie koło 100 stron. Bardzo fajna rzecz.
Tak, to okładka od dysku dodatkowego. Wspomniałem wcześniej, że moim zdaniem ten box jest lepszy niż od serii pierwszej. To wszystko za sprawą tego dysku. Mamy tutaj ponad godzinny koncert zespołu, który wykonał muzykę do tego filmu. Nie spodziewałem się tego, bo było to trochę dziwnie podpisane (dodatkowo z tekstem „brak angielskich napisów”). Niby prawda, ale to jakiś rodzaj trollingu. Coś niesamowitego. Wczoraj miałem oglądać sam film, ale wyszło na to, że spędziłem wieczór z tym koncertem. Jej chwilami poprzeplatany fragmentami Thunderboltda.
Tutaj wewnętrzna strona tego digipacku.
A tutaj jego tylna część.
A teraz sam film. Tak, dodatkowo dali nam obwolutę, by wykorzystać wszystkie grafiki promocyjne. W końcu to wersja kompletna. Ma być wszystko.
Okładka BD-case. W wersji standardowej mamy oczywiście tylko BD-case (nawet chyba bez obwoluty, ale nie jestem pewien).
Tylna część BD-case.
Wygląd w środku.
W środku dostajemy płytę z filmem, książeczkę oraz parę reklam wydawnictw powiązanych z tym Gundamem. Książeczka liczy sobie 16 stron i jest wypełniona opisami serii, postaciami, mobilami bojowymi, które pojawiają się w filmie itd. Całkiem nieźle bym powiedział. Poniżej jeszcze zdjęcie ze środka.
Podsumowanie: Co ja tu mogę napisać? Wydanie jest fenomenalne. Będzie skarbem dla kolekcjonera lub fana Gundamów. To tym bardziej perełka, ponieważ sama seria jest świetna. Swoją droga kontynuacja to tylko kwestia czasu. Istnieje kilka wydań. Mamy jeszcze standardową czy 4K. Prawdopodobnie pojawi się jeszcze wydanie USA, ale może być ponownie problem z jakością obrazu. Osobiście polecam, bo to uczta dla widza i perełka dla kolekcjonera, która jest warta wysokiej ceny. Najłatwiej jest dla ludzi z UK/Francji, ponieważ Anime Ltd sprzedaje to po niższej cenie. Chociaż chyba sprzedawało, bo mieli ograniczoną pulę tego cudeńka. To tyle na dzisiaj, muszę jeszcze zaliczyć seans. Trzymajcie się.
Dzisiaj coś specjalnego. Kolekcjonerska edycja Gundam – The Origin V. Jeszcze ciepła, jak to mówią, bo dzisiaj ją dostałem. Trwało to prawie dwa miesiące. W międzyczasie ją reklamowałem, bo przekroczyła orientacyjny czas dotarcia do celu o dwa tygodnie i nawet dostałem informację o wysyłce drugiej kopii… Ciekawe, czy takową dostanę. Ale wiecie co? Warto było. Fanem Gundama jestem nie od dziś, a ta seria moim skromnym zdaniem zdecydowanie się wybija w ostatnich latach. Ma świetną fabułę, kapitalnych i kultowych bohaterów, efektowne zwroty akcji, jest wbrew pozorom raczej dla starszego odbiorcy. Niby mamy tam dzieciaki, ale są tu dosyć poważne tematy. Kreska jest świetna, soundtrack tak samo. Wszystko jest robione pod kina, więc budżet był. Na motywach kultowej mangi. Co tu dużo pisać. Oryginalnie miały być cztery filmy, ale świetna popularność i dostępność materiału sprawiły wydłużenie o kolejne dwa. Rozpisałem się, a jednak to blog o wydaniach. Jest to piąty box tego typu i tyle mam w swojej kolekcji. Kiedyś zaprezentuje inne, bo jest co. Zdecydowałem się jakiś czas temu na kupowanie tych wydań z kilku powodów. Po pierwsze wyglądają rewelacyjnie. Okładki są kapitalne. W środku mamy art-printy tych dzieł sztuki, co tylko zachęca jeszcze bardziej do nabycia. Kolejny fakt to świetna jakość samych płyt. Niestety widziałem screeny z wydania USA i nie jest tak dobrze. Można kupić wersję standard tych filmów, bez obaw. Jestem fanem Gundama, to kolny punkt. Ostatnim będzie trafienie tanio boxów 1-4. Zapomniałbym. Mamy tutaj napisy angielskie. Takie same są w wersji USA z tego, co czytałem. I są zwyczajnie bardzo dobre. Warto wspomnieć, że są tu jeszcze wywiady, trailery itd. Wszystko również z angielskimi napisami. Fachowa robota. Dobra, przejdźmy do opisu tego bogatego wydawnictwa, bo za długi będzie ten post.
Specyfika wydania: Języki: japoński, angielski, francuski, chiński Dźwięk: LPCM 5.1 japoński, angielski, francuski, chiński Rozdzielczość: 1080p HD Format obrazu: 16:9 Region: A, B, C Napisy: angielskie, francuskie, chińskie Dyski: 1xBD
Sam box jest schowany w karton tekturowy z podpisem Gundam Origin V, ale nie trzymam tego wątpliwego gratisu, jeśli mam być szczery. W środku mamy właściwe pudło opakowane w folię zabezpieczającą przed otarciami oraz obi – z informacjami technicznymi (by nie psuły okładki zbędne napisy). Zaraz po otwarciu widzimy pierwszą książeczkę sporego formatu. Ja otrzymałem jeszcze art w folii, który był dodawany do pre-orderów. Swoją drogą zapowiedzieli go po wysyłce.
W książeczce jest kilka szkiców na żółtych kartkach (specjalny papier) oraz kadr z filmu na folii, który możemy sobie „podkładać” pod inne tło.
Następnie dostajemy się do art-printu okładki, o którym wspominałem wcześniej.
Ma się wrażenie, że był rysowany. Odkładając na bok ten element, zobaczymy główne dania, czyli sam film w odpowiednim opakowaniu specjalnym (które można kupić osobno) oraz artbook pełen szkiców.
Okładka tego artbooku.
Jakieś 400 stron.
W środku już film w pudełku BD-case (czyli edycja standardowa).
Chociaż tak naprawdę to nie „edycja standardowa”, bo specjalna. Czyli z dołączonym mini artbookiem. Poniżej tylna część.
W opakowaniu specjalnym mamy kolejny artbook. Tym razem pokazujący strony z mangi i porównujący je ze scenami z filmu. Fajna sprawa. Jego okładka.
Jego tylna część.
Coś ze środka.
W środku edycja standardowa.
Tylna część pudełka.
Płyta ze środka oraz ulotki.
W niej kolejny artbook na jakieś 16 stron z opisami postaci czy okrętów z filmu.
Jak można się domyślić. Trochę tego jest. Wszystko na świetnym papierze.
Podsumowanie: To kapitalne wydanie, które ucieszy każdego kolekcjonera, a już na pewno fana Gundama. Prezentuje się fenomenalnie. Wypada tym lepiej, że dotyczy świetnych filmów, które osobiście widziałem po kilka razy i zawsze mnie bawiły. To bardzo dobre kino. Jedyną wadą tego wydania jest cena. Jest to dosyć droga rzecz. Sam zgarnąłem je trochę po znajomości. Jeśli znacie kogoś z UK/Francji, to Anime Ltd tylko dla obywateli tamtych krajów sprowadzało po kosztach to wydawnictwo. Zawsze zostają wersje specjalne lub standardowe, które są sporo tańsze. Istnieje wydanie USA tych filmów. Aktualnie tylko pakiet 1-4, ale trochę gorszej jakości i bez dodatków. Tam mamy płytę 40GB na 4 filmy, a tutaj 50GB na jeden. To już wiele mówi. Użyto filtrów, usunięto ziarno, był tam bledszy obraz. Słabo bym powiedział.