[Czasopismo] Kawaii (46)

Tym razem udało się zrobić wpis bez opóźnień, więc postaram się utrzymać ten trend. Porobiłem sobie fotki do dużego wpisu, który powinien zagościć na dniach. Czas na nowinki. Na początek dotyczące zakupów. Ciągle czekam na paczki i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Jeśli chodzi wydawnicze zapowiedzi, zapomniałem was poinformować o dwóch. Pierwsza jest wydanie serii The Ancient Magus’ Bride (razem z OAV) na BD/DVD, która znana jest polskim fanom dzięki wydawnictwu Studio JG (Oblubienica czarnoksiężnika) oraz serii Citrus (także na dwóch formatach). KS od VN Loca-Love! zakończył się sukcesem, a VenusBlood FRONTIER aktualnie jest ufundowane, ale zabawa trwa. Czas na część główną.
O dzisiejszym gościu honorowym miałem pisać dawno temu. Całkowicie zapomniałem, że nabyłem ten magazyn i miałem go wam zrecenzować. Bardzo was za to przepraszam, bo przecież obiecywałem. Nie jest wprawdzie źle, bo ciągle można go nabyć i jeszcze nie miał premierę jego następca. Dobrze, dobrze, ale czy warto w ogóle na coś czekać? Pewnie wielu z was czytało, że magazyn Kawaii, o którym tyle się mówiło lata temu, nie powrócił w chwale, a spotkał się z masą krytyki (chociaż byli też zadowoleni). Na samym początku napiszę, że stoję pośrodku tych wszelakich opinii. Określiłbym ten powrót na średnio udany. Niewątpliwie twórcy powracają z jakimś zapałem. Trudno powiedzieć, co ich do tego skłoniło i czy to ma jakieś większe znaczenie. Zdecydowali się wskrzesić ten magazyn. Jeśli dobrze pamiętam, to gazeta Arigato był jego niejakim następcą, część ekipy się powtarzała. Miałem najwięcej styczności właśni z nią, więc będę się trochę odnosił. Samo Kawaii kiedyś czytałem kilka numerów, które nabyłem w antykwariacie. Zacznę może od mojego nastawienia przed czytaniem tej gazety: zrezygnowałem z kupowania tego typu pism, bo zazwyczaj są wydawane z opóźnieniem, czytamy w nich zapowiedzi serii, które już dawno są po połowie, wydawany są nieregularnie, po przeczytaniu nie ma często sensu go zatrzymywać itd. Jak to mawiają, byłem na „nie”. Jednak zobaczyłem to Kawaii w empiku po bardzo niskiej cenie, która mnie zaskoczyła, pobieżnie przeglądnąłem i kupiłem. Później było czytanie. Po pierwsze nie do końca potrafię zrozumieć, do kogo jest kierowany. Mamy tu masę tekstów na temat starych pozycji, co gorsza już opisywanych nawet w Kawaii (Akira) lub zwyczajnie bardzo dobrze znanych (Atak Tytanów), jednak pojawiają się też recenzje jakiś nowszych (Batman). Jednak wydaje mi się, że generalnie jest ta odsłona kierowana do starych fanów anime, którzy dalej ze łzami w oczach oglądają Dragon Ball, więc sięgają po kontynuacje; Boruto, bo wychowali się na Naruto czy Evangelionie. Może się też okazać, że tym numerem (i następnymi dwoma, bo mają wybadać rynek jakimiś trzema) będą sprawdzać po reakcjach czytelników, czego tutaj szukają. To byłaby nawet słuszna zagrywka. Mamy pierwszy punk dotyczący minusów odhaczony. Kolejny często podawany przez fanów, czyli wpadki w tekstach, jakieś drobne literówki (czy nawet ortografy) itd. Zgadzam się z tym wszystkim, ale tak było w każdym magazynie, jednak ktoś nagle zbeształ twórców Kawaii, jakby jako jedyni je popełniali. Trochę mnie to zdziwiło (chociaż może ortofaszyści sięgali po Kawaii?). Tak samo zarzut odnośnie do plakatów, w wielu gazetach były małe, zresztą mało mnie one obchodzą. Jeśli chodzi natomiast o dobór serii do recenzji, to mi nawet przypadł do gustu, bo większość znałem lub kojarzyłem z tytułu. Niby trafili w moje upodobania, ale z drugiej strony, czytając taki magazyn, chciałbym coś odkryć. Same teksty też do ambitnych bardzo nie należą, często nie przeczytamy tutaj o jakiś nawiązaniach do innych tytułów czy co dana seria wniosła do gatunku. To standardowe opisy rodem prawie z tanuki. Trochę mnie to zniesmaczyło, chociaż taki opis Batmana skusił mnie do ponownego seansu i innego spojrzenia na tę produkcję. Co mogę więc wam polecić? Dajcie w sumie szansę. Nie trzeba tego od razu kupować, można iść do empiku i sobie trochę poczytać. Zresztą kwota jest raczej niska. Osobiście chyba zobaczę kolejny numer, jeśli powstanie (a aktualnie jest pisany). Mam nadzieję, że spis treści mnie tym razem bardziej zaskoczy, bo już takich powrotów po latach znanych powszechnie serii wiele nie zostało. Redakcji proponuję popracować nad tekstami, by bardziej zachęcały do czytania.

IMG_8056_wynik

Specyfika wydania:
Liczba stron: 100
Oprawa: miękka, 2 plakaty

Spis treści:

Kawaii News

  1. Przegląd premier anime – wiosna 2018
  2. Przegląd anime na Netfliksie
  3. Aktualności wydawnicze

Manga & anime na topie

  1. Dragon Ball Super
  2. Atak tytanów
  3. Food Wars: Kulinarne pojedynki
  4. Yuri!!! on Ice
  5. Hoozuki no Reitetsu
  6. Little Witch Academia
  7. Your Lie in April: Kwietniowe kłamstwo
  8. Dragon Ball: Odrodzony jako Yamcha
  9. Jojo’s Bizarre Adventure
  10. Capitan Tsubasa (2018)
  11. Batman Ninja
  12. One Punch Man
  13. Boruto

Ponadczasowe hity manga & anime

  1. Neon Genesis Evvangelion
  2. Akira

Manga & gry

  1. Granimacje
  2. Pokemon Let’s GO Pikachu / Eevee!
  3. Pokemon GO — poradnik

Kawaii różności

  1. Kawaii Monster Café
  2. Dir en Grey
  3. Anime w Polsce: narodziny fandomu
  4. Cosplay numeru
  5. Twórczość Junji Ito
  6. Rysuj z Kawaii
  7. Bajki dziadka Darka
  8. Historia Kwaii

Plakaty: Dragon Ball Super i Atak tytanów

IMG_8057_wynik

Rozpisałem się przy tej recenzji więc teraz taki standardowy opis. Mamy tutaj sto stron łącznie z okładką. Postanowiłem wrzucić wam spis treści, bo go zwyczajnie nigdzie nie ma, co mnie trochę dziwi. Trzeba iść do sklepu, by zobaczyć, co mamy w numerze. Trochę zagrywka jak z innej epoki. W każdym razie mamy tutaj format jak od Arigato. Niestety brak wkładki o mangach z papierem przypominającym to medium — zawsze lubiłem to w tym magazynie. Recenzji jest całkiem sporo, mamy też felietony czy opis aktualnie dostępnych pozycji na Netflix.

IMG_8058_wynik

Podsumowanie: Kultowy magazyn powraca na razie w formie wydań specjalnych CD-Action. Od fanów zależy, czy zagości na dłużej. Pomimo szumnych zapowiedzi powrotu legendy, jest raczej średnio udany. Twórcy chyba za bardzo wierzyli w nostalgię swoją i fanów, którzy stali się bardziej wymagający i kilka tekstów opakowanych ładnymi grafikami już nie wystarcza. Trzeba się bardziej postarać i miejmy nadzieję, że tak się stanie. W sumie fajnie by było czytać jakiś fajny magazyn po polsku. Trzymam kciuki, a wam radzę to sprawdzić samemu. Drogie nie jest, a można też za darmo poczytać w empiku. To tyle na dzisiaj, miłego.